Sala ćwiczeń Mord-Sith Cary

- Idealna odpowiedź - uśmiechnęła się delikatnie. - Zasłużyłeś na nagrodę - pocałowała go w usta.

(Czy w ogóle możliwe jest, by MS uśmiechała się delikatnie...? Bo miałam wielkie wątpliwości przy pisaniu tego słowa... Karusku, skoro ty jesteś Poszukiwaczem bananów, to ja też coś zmienię - nie mam blond włosów, dobrze? Bo dziwnie sie w nich czuję... Będe Carą-brunetką Twisted Evil

W końcu wcale nie chcę być dokładnie taka sama jak ona)

( Możliwe by się delikatnie uśmiechała :* A napewno możliwe dla Ciebie moja Pani Very Happy

Fajnie że jesteś Carą brunetką Very Happy

)

Kierowany wewnętrznym impulsem oddał pocałunek.... Gorąco i namiętnie... Pragnął ją przytulić ale miał skrępowane ręce...
- Jesteś dla mnie taka dobra Pani Caro... - wyszeptał....

- Wiem - uśmiechnęła się skromnie i z zadowoleniem. Z jej oczu na chwilę zniknął groźny błysk. Ten mężczyzna bardzo jej się podobał. Jeszcze nigdy takiego nie miała. -I pamiętaj to, co sobie właśnie wyjaśniliśmy. I nie radzę ci tego zapominać. Nigdy. A teraz... - Oczy znów stały się zimne i bezduszne - Zabawimy się. - Powoli, mocno przyciskając Agiela do jego ciała, przejechała nim po jego plecach w dół i górę, i jeszcze raz. Aż w końcu pokazała się krew.

(Dla mnie na pewno, bo ja jestem jedyna MS w swoim rodzaju Wink

To miło, że brunetka Ci pasuje, cieszy mnie to, bo naprawdę jako blondynka czułabym się sztucznie)

Z całych sił starał się nie krzyczeć.... W jego oczach pojawiły się łzy...

- Caro... Dlaczego... Dlaczego to robisz?? - wyszeptał tak cicho, że ledwie było go słychać. - Czym sobie na to zasłużyłem?

Oderwała Agiela od jego pleców. Zapatrzyła się w dal.
- Bo muszę. - Padła krótka, rzetlna odpowiedź. - Sprzeciwiłeś się mojemu panu. - spojrzała na niego - I nie spoufalaj się! - dźgnęła go w okolice lędźwi.

(uzgadniamy jakąś historię... czemu ja ci to w ogóle robię?)

(skoro juz uzgadniamy: i kto jest Twoim panem??) bo zaraz bede musiala jeszcze Rahla stworzyc nie daj Boze...

Nie zdołał powstrzymać krzyku... To tak strasznie bolał.... Tak bardzo chciałby się od tego uwolnić... A - jak przewidywał - to był dopiero początek...
- Proszę... Wcale nie musisz... tego robić...

(a właśnie, co do ustalania to Kahlan ma racje. Najpierw ustalmy kto jest twoim panem a później coś wymyślimy Very Happy

)

(fajnie to opisujecie - takie małe wtrącenie - i jestem za uzgodnieniem historii)

Przestała. Podeszłą do niego od przodu i uniosła jego głowę na dłoni.
- Skąd ty możesz wiedzieć, co ja muszę, a czego nie? - wyszeptała. Chwytając go za brodę upuściła Agiel, który teraz wisiał na łańcuszku uczepionym jej nadgarstka. W tym samym momencie coś zniknęło z jej oczu. Coś, co cały czas się tam czaiło.

(Kahlan, no a komu ja mam służyć? Najlepiej, żeby wyglądał jak ten aktor, bo taki rahl mi w zupełności pasuje Razz

karusku, masz pomysł dlaczego ja cię tak torturuję?)

jak ten aktor, co byl na propozycje Rahla, czy jak ten, co Ci sie podoba?? bo mnie juz sie placza ci faceci, ktorzy ci pasuja i odpowiadaja Razz

)

(nie tylko tobie, kahlan, nie tylko tobie Very Happy

)

- Bo... Bo każdy ma wolną wolę... Możesz robić to czego pragniesz... Nie musisz poddawać się woli innych... Wiem... Że w głębi serca nie jesteś tak zimna i okrutna... Jestem tego pewien... - powiedział patrząc jej głęboko w oczy...

( a właśnie jakie masz oczy ?? Very Happy

A co do historii.. hehehe... ukradłem twojemu panu klucz do pasa cnoty jego żony i wszystkich kochanek... i go schowałem Very Happy

i ty musisz to ode mnie wyciągnąć bo twój pan już nie wytrzymuje tego napięcia.... Very Happy

może być??)

(no dzięki.... Moja wina, że ja miłośniczka płci męskiej jestem? bo jakoś nie pasuje ich brzydką nazwać... Wink

Może być ten, co był proponowany na rahla, choć ten, co mi sie podoba też może być... jeśli on, oczywiście, nie zginie Razz

)

<hahahahahahhahaa> <kahlan spada z lomotem z krzesla i tarza sie po podlodze ze smiechu...> pppp-pie-kne Smile